Ja nie jestem przyzwyczajona do czegoś takiego, Olsztyn do najcieplejszych nie należał, ale tu na pomorzu to masakra. Nie mieszkamy blisko morza, ale mam wrażenie, że tu często jest zimniej niż nad samą wodą.
Dobra po marudziłam, czekam na wsparcie :P i wracamy do nadrabiania zaległości bo już nowe rzeczy czekają w kolejce.
Rzecz dziś o ogródku będzie. Którego tworzenie zaczęliśmy w marcu i jak w temacie stał się dla nas niekończącą opowieścią...
A było tak (18 marca)
Potem było wietrznie, śnieżnie, deszczowo, znowu wietrznie znowu deszczowo i śnieżnie na Wielkanoc...
Do takiego stanu doprowadziliśmy teren około 26 kwietnie (wszystko przez pogodę)
Glina, glina i jeszcze raz glina w glinie nic nie urośnie. W tym czasie małż mi się pochorował i musiałam sama poprawić warunki glebowe terenu (zaczynamy długi majowy weekend).
Mam na sobie polar bo pomimo słońca oczywiście wieje i jest zwyczajnie zimno :(
Piach w połączeniu z czarnoziemem czyli mieszanka wybuchowa na glinę :P
Nie narzekam bo mam lekką kobiecą taczkę którą można wziąć na ramię i pójść na zakupy :)
Ok, teraz trzeba to razem przekopać (chłop chory ale zamiast w łóżku siedzi przed kompem i pracuje, więc nie mam sumienia go o to prosić)
Kopanie suchej gliny jest trudne trzeba ją troszkę zwilżyć, będzie łatwiej (tylko nie za mocno bo wcale nie będzie łatwiej).
Przekopałam i zasiliłam teren ok 80 workami z ziemią ogrodniczą z biedronki :)
Te miny kasjerek gdy wszyscy na Wielkanoc kupują jajka a my kolejny raz 15 worków ziemi :)
Ja tu ciężko pracuje a niektórzy dobrze się bawią...
Zrobiliśmy prowizoryczne ogrodzenie (na tyle mocne by utrzymać dzikie zapędy kotopsów) i można było posiać nasionka.
Zdjęcia jak to wygląda teraz pokażę wkrótce jak przestanie wiać, bo jeszcze nie zdążyłam wszystkiego uprzątnąć, to naprawdę niekończąca się opowieść...
Ojj to się porządnie napracowałaś widzę! Gratuluję wytrwałości. Ja to pewnie po pierwszych dwóch taczkach rzuciłabym to w czorty! :)) Ciekawa jestem jak wyszło :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam!! mi na razie przeszło ( miałam warzywniak 4 lata) ale nie mowię nie...moze kiedys...
OdpowiedzUsuńTo ja cię wspieram pogodowo- pies siedzi skulony pod kołdrą, ja w polarze i to dddygoczę ;)
OdpowiedzUsuńPracy z warzywnikiem jak i tak dużo, a jeszcze gorzej jak trzeba wymieniać ziemię... Ale później jakie smakowitości będziecie mieli!
Zobaczymy co z tego wszystkiego wyrośnie, śmieje się, ze to poletko eksperymentalne :) Na szczęście mam kilka osób co uwielbiają pielić :P
OdpowiedzUsuńTo cię pocieszę ;) u nas też zimno , a jeszcze przedwczoraj było mega gorąco ...
OdpowiedzUsuńGlina w ogrodzie to faktycznie lekka masakra ale dzielna z Ciebie kobietka i kawał roboty wykonałaś !
P.S.
Chciałabym Cię widzieć z taczką na ramieniu hahahaha
Dokleję sobie do taczki czerwone płomienie i będzie czerwona strzała zakupowa :P
OdpowiedzUsuńoj na glinie najlepiej rosną, marchew pietruszka i wszystkie bulwiaste- to najlepsze podłoże- pozdrawiam Piecyk
OdpowiedzUsuńto przynajmniej jest szansa, że najem się marchewy za wszystkie czasy, posadziła i wczesną i późną :)
UsuńWitam, wpadłam przypadkiem ... kuchnia mi się podoba (pies w zmywarce trochę mniej) ,śliczna elewacja a ogródek warzywny? no cóż napewno będzie pięknie troszkę cierpliwości!!! pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuńJa też nie znoszę psów w zmywarce czy łóżku, ale fotkę robił mój mąż (on zamiast zgonić psa poleciał po aparat).
UsuńPodziwiam twoją wytrwałość. A marchewka na pewno będzie smaczna bo własna:)
OdpowiedzUsuńWitaj Karola! Bardzo się cieszę, że do mnie trafiłaś, bo dzięki temu ja trafiłam do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńI widzę, że jesteś kobietą z krwi i kości:)) No i mamy podobne ciężkie prace obecnie:)
Pozdrawiam!
Tak, ale nie damy się :)
Usuńheheh masz ziemię z biedronki, a ja korę z tesco ;p
OdpowiedzUsuńBardzo to z naszej strony nieprofesjonalne;)hehe