Witam wszystkich,
Dajecie się czasem ponieść fantazji podczas różnego rodzaju promocji i super ofert? Ja najczęściej jestem dość powściągliwa i często kończy się to rozczarowaniem, zwłaszcza kiedy oferta była naprawdę atrakcyjna. Wrodzone sknerstwo skutecznie hamuje mnie na zakupach, zwłaszcza jeśli obok nie ma małża który powie nie rób scen, wrzuć do koszyka :P
Tym razem było podobnie, małż powiedział dostałem ofertę z Nomi są meble ogrodowe Nordic w cenie 280zł. (dla porównania podobny zestaw w Obi kosztował 399zł.). Jeden telefon (oczywiście małża) i przedostatni komplet czekał na nas w puckie obsługi.
Kilka uwag technicznych: meble są wykonane z surowego drewna sosnowego. Mają też brzydkie łączenie w postaci wkrętów które robią głębokie na pół centymetra dziury w drewnie.
W moim idealnym świecie coś nie do zaakceptowania. Zanim więc przystąpiłam do malowania musiałam zaszpachlować te kratery trzykrotnym nakładaniem warstewek szpachli.
Malowałam wałkiem, meble zostały pokryte olejem gruntującym a potem dwiema warstwami farby dedykowanej na zewnątrz Fluggera. To moje osobiste odkrycie, jestem zachwycona tą farbą o konsystencji gęstej śmietany. Teraz ciężko mi będzie wrócić do zwykłych lejących się farb akrylowych.
Cała operacja odbywała się w tzw. międzyczasie i trwała ponad miesiąc.
Skrzynka po jabłkach przedstawiciel recyklingu jeździ na kółkach od starego plotera, nowy natomiast wyciął naklejkę ahoy.
"Tu wszystko się kończy i zaczyna Gdańsk, Sopot, Gdynia..."
Dacie wiarę, że trójmiejscy tubylcy zupełnie nie rozumieją tego naszego ogólnopolskiego zachwytu morskimi klimatami.
Poduszki które możecie kojarzyć ze zdjęć targowych :)
Szerokości geograficzne to oczywiście
wprasowanki. Szare poszewki są z Biedronki o braku reniferów na nich pisałam
tu. Niebieską uszyła mi sąsiadka dla kontrastu.
Trochę pogawędziłam, mam nadzieje, że ktokolwiek dobrnął do końca :P
Pozdrawiam cieplutko,
Karola