W poprzednim sezonie pojawił się także jeden wpis z tym tytułem klik. O pladze mszyc, zdrewniałych rzodkiewkach i kiepskim pomyśle by normalne pomidory zamknąć w mini szklarni, nie wspominałam bo zwyczajnie nie było o czym.
Na trzeci sezon postawiliśmy większą szklarnię zakupioną w Netto (najgłupiej wydane 200 zł.). W połowie maja postawiliśmy namiot posadziliśmy pomidory, a w ogródku warzywa, godzinę później spadł grad. Pomidory jakoś się trzymały ale w ogródku nastąpiło wielkie nic. Nic nie skiełkowało przez miesiąc. Po tym czasie padła decyzja, że zasadzimy sobie drugi raz, to co ma szansę jeszcze urosnąć czyli sałatę w kilku odmianach. Ale brak czasu odwlekł wszystko do połowy lipca. W międzyczasie deszcz (a właściwie woda zbierająca się w zagłębieniu dachu) połamała wszystkie plastikowe łączniki konstrukcji szklarni i dach zapadł się do środka. Po ponad 10 godzinach reanimacji (zastosowaniu kilometrów taśmy naprawczej, setki opasek zaciskowych i kilku listewek) postawiliśmy konstrukcję z powrotem.
2 dni temu podczas ulewy, wiatr porozrywał zamki i zmuszeni byliśmy zdjąć namiot mając nadzieje, że pomidory nie połamią się. Smagało nimi w lewo i prawo przez kilka godzin. Kiedy wszystko się uspokoiło przystąpiliśmy do próby naprawienia zamków. Ściągnęliśmy posiłki w postaci sąsiadki z maszyną i nowymi sprzączkami zamków. Jeden zamek został zszyty na stałe a drugi dostał metalową sprzączkę.
Dzisiaj wieje dość mocno ale konstrukcja jak na razie się trzyma. Całe przedsięwzięcie chcemy utrzymać tylko i wyłącznie dla tego, że kosztowało nas to sporo pracy i energii, a pomidory dopiero teraz zaczynają dojrzewać i jeszcze nie mieliśmy okazji zjeść własnych plonów.
Wysmagane wiatrem pomidory |
Cud inżynierii konstrukcyjnej |
Widok na drugą stronę szału nie ma...
Na koniec chce tylko powiedzieć, że nie polecam szklarni z Netto.
Pozdrawiam Karola
Widać, że jesteś bardzo zdeterminowana do posiadania własnego warzywniaka, ale i pomidorom też nic nie brakuje - po tylu przygodach trzymają się znakomicie :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Szkoda by było Waszej włożonej pracy i serca w to wszystko. Oby pomidorki przetrwały! :)
OdpowiedzUsuńJezuuusss Maria!!! Masakra! Podziwiam Was, że Wam się chciało walczyć! Ja bym to skopała, rozwaliła i podpaliła na koniec! Mega szacun dla Was za cierpliwość i samozaparcie!!! Mam największą nadzieję, że te pomidorki nagrodzą Was pysznymi owocami, bo inaczej sobie tego nie wyobrażam!!!
OdpowiedzUsuńA na pocieszenie Ci powiem, że moje rolnicze zapędy skończyły się mega katastrofą i ogólną porażką...ale o tym pewnie w kolejny poście katastroficznym;)
Trzymam za Wasze plony kciuki i nie dziękuj!
Spokojnej nocy!Baj!
P.S.Tak w temacie masakry od 40 minut dodaję ten komentarz i ciągle mi neta wywala:)Mam nadzieję, że tym razem się udało:D
oj walczysz kochana walczysz ale też bym robiła wszystko by reanimacja była skuteczna
OdpowiedzUsuńco swoje plony to swoje;-)
nic Was nie pokona:-)
pzdr
a ja za to polecam taką z OBI szklaną, stoi u nas już chyba 5 jak nie 6 rok i nic się z nią nie dzieje. a co do pomidorów próbowaliście w tym roku mojej cud metody na zarazę?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTak chodzimy koło tej szklanej z obi już 3 rok tylko funduszy ciągle brakuje. W tym roku jak nic nie wyrosło to nie było problemu z zarazą. Mieliśmy tylko wirusa w pomidorach malinowych ale to się leczy wymożonym nawożeniem.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ta szklarnia to jakaś pomyłka, ale z Waszą pomysłowością jakoś jeszcze się trzyma, oby przetrwała do końca ten sezon. A pomidory jak coś to mogą dojrzeć w domu :) No i na wszelkie zarazy dobra jest pokrzywa (choć z sąsiedztwem może być gorzej) albo woda z mlekiem.
OdpowiedzUsuńNa pomidory najlepszy jest miedzian...ale trzeba pryskać po każdym deszczu...A szklarnia całkiem,całkiem...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAle macie przeboje, nie zazdroszczę:/ Mam nadzieję, że pomidorki przetrwają i będziecie mogli cieszyć się ich smakiem, za co obowiązkowo trzymam kciuki. Uściski:))
OdpowiedzUsuńU nas już zebraliśmy pomidorki i udało się wychowywać bez szklarni...
OdpowiedzUsuńZobaczysz następnym razem będzie lepiej człowiek się uczy na doświadczeniach;-) Trzymam kciuki za wasze pomidorki!
Ściskam Kami